Dzień Wszystkich Wiernych Zmarłych akcentuje nadprzyrodzoną jedność Kościoła w czyśćcu z Kościołem pielgrzymującym. Oczywiście, nie jest obcy Kościołowi smutek wynikający z tego, że śmierć na różne sposoby, niespodziewanie i spodziewanie, pozrywała więzy międzyludzkie. Przypomina jednak z mocą, że wszystkich nadal wiąże miłość, życie i nadzieja zmartwychwstania. Kościół czuje się związany ze wszystkimi, którzy już odeszli i przekroczyli próg tego życia.
Zachęca do modlitwy za zmarłych, w której dokonuje się owa przedziwna komunia nas pielgrzymujących na tym świecie z tymi, którzy już ten świat opuścili. My ofiarujemy za nich nasze modlitwy, aby jeśli jest taka potrzeba skrócić ich czas oczyszczenia i oczekiwania na wejście do chwały nieba, a oni wspierają nas swoim wstawiennictwem u Boga Ojca.
Uczestnictwo we Mszy św., modlitwa za zmarłych, nawiedzenie grobu bliskich zmarłych są znakiem naszej miłości i wiary w życie wieczne. Aż do 9 listopada możemy także uzyskać odpust zupełny i ofiarować go za naszych zmarłych, żeby skrócony został czas ich oczyszczenia. Warunkiem jest stan łaski uświęcającej, nawiedzenie kościoła lub cmentarza grzebalnego, modlitwa w intencjach Ojca Świętego.
Dlaczego tak ważna jest modlitwa za zmarłych?
Żeby właściwie odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przypomnieć katolicką naukę o czyśćcu. Ta nauka, choć mało znana, jest piękna w swoim przesłaniu i niesie wiele nadziei.
Czyściec to końcowe oczyszczenie dla tych, którzy umarli w bliskości Boga, ale nie zdążyli wyprostować wszystkich spraw w swoim sercu. Inaczej mówiąc: to stan czynienia pokuty, której nie wykonało się w ziemskim życiu. Ktoś mógł odejść z tego świata niepogodzony z samym sobą i drugim człowiekiem. Ktoś mógł tuż przed śmiercią przyjąć sakramenty, ale jednak został mocno przywiązany do grzechów albo zniewolony nałogami. Czyściec to zatem czas stopniowego porzucania tego, co jeszcze we mnie niedoskonałe, aby móc wejść do nieba. Proces ten dokonuje się w spotkaniu z Bogiem, przy którym poznaję prawdę o sobie. Takie oczyszczenie z pewnością jest bolesne przez wyrzuty sumienia i poczucie wstydu. Co ważne, osoby w czyśćcu nie mogą nic zrobić, aby przyśpieszyć wejście do nieba. Dlaczego? Ponieważ czas ich decyzji już się skończył. Teraz zbierają owoce swoich czynów. Pozostaje im tylko cierpliwie czekać aż to, co w nich niedoskonałe, roztopi się – podobnie jak bryła lodu – w promieniach Bożej miłości.
Swój strumień ciepła mogą tu także skierować osoby żyjące na ziemi. W jaki sposób w ten tak bardzo osobisty proces oczyszczenia, dokonujący się w spotkaniu konkretnego człowieka z Bogiem, może ingerować ktoś trzeci? Na to pytanie odpowiedział Benedykt XVI w encyklice Spe salvi: „Istnieje głęboka komunia między naszymi istnieniami, poprzez wielorakie współzależności są ze sobą powiązane. Nikt nie żyje sam. Nikt nie grzeszy sam. Nikt nie będzie zbawiony sam. Nieustannie w moje życie wkracza życie innych: w to, co myślę, mówię, robię, działam. I na odwrót, moje życie wkracza w życie innych: w złym, jak i w dobrym. Tak więc moje wstawiennictwo za drugim nie jest dla niego czymś obcym, zewnętrznym, również po śmierci. W splocie istnień moje podziękowanie, moja modlitwa za niego mogą stać się niewielkim etapem jego oczyszczenia”. Nauka o czyśćcu mówi nam, że ludzka miłość pokonuje granice śmierci i dociera aż na tamten świat. Jesteśmy ze sobą połączeni na zawsze. Relacje między nami nie kończą się w chwili odejścia z tego świata.
Jest to także dobra nowina dla nas, kroczących doczesnymi ścieżkami życia. Bo skoro relacja się nie kończy, to znaczy, że jeszcze mamy szansę ją naprawić. Nieraz żałujemy, że nie zdążyliśmy komuś powiedzieć, że go kochamy, albo go przeprosić. Czasem sumienie nam wypomina, że nie okazywaliśmy miłości w wystarczający sposób. Uświadomiła nam to dopiero śmierć bliskiej osoby. Nie musi to być jednak powód do rozpaczy! Istnienie czyśćca jest nadzieją, że śmierć niczego nie kończy. Arcybiskup Fulton Sheen napisał: „Czyściec bowiem pozwala tym, którzy pozostali na ziemi, pokonać bariery czasu i śmierci: zmienić niewypowiedziane słowa w modlitwę, nieokazaną miłość w ofiarę, niepodarowane kwiaty w jałmużnę, a niespełnione dobre uczynki w działania pomocne w osiągnięciu życia wiecznego”.
Widzimy zatem, że modlitwa i ofiara uczyniona za zmarłych są ważne nie tylko dla nich, ale także dla nas samych.