Św. Brunon nie był człowiekiem znikąd. Zacznijmy od tego, że w czasach średniowiecznych nie każdy mógł zostać zakonnikiem albo księdzem. O ile teraz wykształcenie wyższe nie jest konieczne, kiedyś było czynnikiem warunkującym dołączenie do wspólnoty zakonnej lub seminaryjnej. Trzeba też przypomnieć, że w odległych czasach jedynymi wykształconymi ludźmi w państwie byli właśnie zakonnicy i notariusze. Podam przykład. Za panowania Władysława Jagiełły większość szlachty nie potrafiła się podpisać, nawet król tego nie umiał. Jedynymi osobami sporządzającymi dokumenty byli zakonnicy. Wspomniany św. Brunon był czwartym dzieckiem zarządcy miasta, w którym się urodził. W tamtym czasie model rodziny szlacheckiej wyglądał tak, że najstarsze dziecko lub najbardziej utalentowane dziedziczyło posadę po ojcu oraz ziemię. Reszta była wysyłana na nauki, aby być bliżej cesarza
. Było to marzeniem każdego szlachcica, żeby jego syn stał na dworze cesarskim, ewentualnie królewskim. Przypominam, cały czas mówimy ziemiach rodzinnych św. Brunona. Czwarte z kolei dziecko było powierzane służbie Bogu, jednak nie mógł być to zwykły ksiądz na prowincji. Św Brunon kształcił się w Magdeburgu, w tamtejszej szkole przykatedralnej, która uchodziła za kuźnię kadr przyszłych świętych.
Misjonarz Europy
Miał zostać biskupem, jednak nie odczuł takiego powołania. Przez pewien czas realizował plany, które nosili w sercach jego rodzice. Był jedną z osób blisko postawionych przy cesarzu. Był człowiekiem, który w tamtym czasie zwiedził niemal wszystko, co było możliwe. Ewangelizował nie tylko Jaćwingów, choć pamięta mu się głównie tą działalność. Pielgrzymował również na Węgry, dotarł nawet w pobliże obecnego Kijowa, żeby mówić o Chrystusie ludom koczowniczym przewijającym się przez tereny Ukrainy. Pod koniec swojego życia dotarł na dwór św. Henryka, cesarza Niemiec, walczącego z Polakami. Przebywając u cesarza, otrzymał list od Bolesława Chrobrego, zapraszający do Polski. Wyobraźmy sobie kraj tamtego okresu. Kraj, który świeżo wchodzi w krąg państw chrześcijańskich. Nie wszyscy w Europie wierzyli, że Polacy jako naród przyjęli Chrystusa. Była to słuszna wątpliwość.
św. Brunon w Polsce.
Gdy umarł Bolesław Chrobry, w Polsce rozpoczął się bunt antyklerykalny i masowe powracanie do pogaństwa. Jednak polscy królowie i książęta chcieli temu zapobiec. Co było najlepszym sposobem, aby dostać się do wspólnoty państw chrześcijańskich? Mieć własnego świętego, misjonarza. Tak właśnie św. Wojciech został wysłany do Prus na jego własne życzenie i tak też św. Brunon z Kwerfurtu przyjął zaproszenie od Bolesława Chrobrego. Dopłynął on na sam skraj Polski. W tym czasie Łomża była ostatnim bastionem chroniącym na północnym wschodzie Polskę przed plemionami jaćwińskimi, dopiero co tworzącymi się Litwinami. O posiadaniu pokojowych sąsiadów mogliśmy zapomnieć. Wystarczy tylko wspomnieć, że Jaćwingowie byli nazywani scytami północy, w nawiązaniu do koczowniczych ludów irańskich. Nie znano jeszcze Tatarów, nie wiedziano też nic o krajach dalekiego Wschodu. Uważano, że najgorsze, co może spotkać jakikolwiek kraj, to atak hordy scytyjskiej.
Misja: Łomża.
Przyjmuje się, że św. Brunon dostał się do Łomzy w roku 1006, jednak nie jest to potwierdzone. Przez pewien czas pozostawał nad Narwią i na pewno odprawiał tutaj msze. Są spekulacje, czy św. Brunon postawił tu kościół pw. św. Wawrzyńca. Prawdą jest, że samo imię Wawrzyńca – czyli Laurentego było na przełomie X i XI wieku bardzo popularnym imieniem do uczynienia wezwania. Możliwe więc, że kościół pw. św. Wawrzyńca stanął na pamiątkę ziem, z których wyruszył św. Brunon lub po prostu w celu dynamicznego nawracania łomżan. Miasto było wówczas ważnym ośrodkiem handlowym. Nie wszyscy mieszkańcy byli przecież Polakami. W Łomży mogli przebywać goście ze wschodu, Rusi Kijowskiej. Było natomiast jasne, że duże miasto powinno posiadać reprezentacyjny kościół. Badania archeologiczne wykazały mniej więcej, że mogła istnieć tutaj kamienna rotunda. Było to na miejscu, gdzie obecnie znajduje się góra św. Wawrzyńca.
Wczesnochrześcijańskie świątynie Łomży.
Wiadomo, że powstały tam trzy kościoły. Pierwszy, który być może został postawiony przez św. Brunona, został zniszczony w wyniku wojny pomiędzy Macławem a Kazimierzem Odnowicielem. Zaraz po nim postawiona została nowa świątynia, której szczątki były widoczne podczas prac archeologicznych. Nie ma żadnych wątpliwości, że po roku 1048 na pewno istniał tam kościół. Budowla zawaliła się, a na jej miejsce zbudowano kolejny kościół, który również uległ zniszczeniu, ale w wyniku.. porażenia piorunem. Ostatecznie został on rozebrany w połowie XVIII wieku. Jego kamienie i cegły poszły pod budowę Starej Łomży i być może klasztor Braci Mniejszych Kapucynów, choć te informacje nie są potwierdzone. Jak zginął św. Brunon? Najprawdopodobniej tą samą śmiercią, co św. Wojciech. Znamy nawet miejsce jego śmierci, było to pod Giżyckiem, gdzie odprawiał Mszę św. na świętej górze Jaćwingów. Uznano to za profanację, co wiązało się z wyrokiem śmierci dla misjonarza.
Artykuł: wzasięgu.pl