Na ŚDM do Krakowa pojechała z Myszyńca m.in. grupa ok. 75 osobowa. A ile osób wybrało się z Kurpi, na to spotkanie młodych na własną rękę, tego już nie zliczymy...Jednak od liczb ważniejsze są owoce spotkania z młodymi z całego świata i papieżem Franciszkiem. Zapraszamy do przeczytania świadectwa Mileny i Bogdana z udziału w ŚDM.
Mówili „Nie jedź, przecież wiesz co może się wydarzyć, ciągle słyszy się o jakichś zamachach…”. Mimo głosów sprzeciwów pojechałam, a razem ze mną mój mąż, choć na początku trochę się obawiał. Stwierdziliśmy jednak, że skoro jesteśmy młodym małżeństwem i skoro tak wielkie wydarzenie dzieje się właśnie w Polsce i pewnie prędko się ono tu nie powtórzy, nie może nas tam zabraknąć. Pielgrzymko-rekolekcje na pewno nie zaszkodzą, a tylko umocnią duchową sferę naszego małżeństwa –pomyśleliśmy oboje.
29 lipca rano dotarliśmy razem z myszyniecką grupą liczącą ok. 75 osób do miejsc zakwaterowania w miejscowości Konina. Nie sprawdzaliśmy położenia na mapie, a warunki noclegowe nie były ważne. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że bliżej nam do Zakopanego niż do Krakowa, a przyjęli nas przemili i niezwykle gościnni gospodarze w wygodnych kwaterach z widokami na góry. Po południu byliśmy już na krakowskich Błoniach, gdzie wspólnie z pielgrzymami z całego świata i z udziałem papieża Franciszka uczestniczyliśmy w nabożeństwie drogi krzyżowej. Niesiono krzyż – jeden ze znaków ŚDM, ten sam, który gościliśmy w myszynieckiej parafii rok temu. Rozważania drogi krzyżowej głęboko trafiały do naszych serc. Refleksji poddawaliśmy zarówno stacje drogi krzyżowej, jak też uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała – wszystko tematycznie powiązane z hasłem tegorocznych ŚDM: „Błogosławieni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią: Szczególnie dotknęło mnie rozważanie o życiowych powołaniach –do życia małżeńskiego, konsekrowanego, a nade wszystko do niesienia pomocy innym. Wspomniano przy tym o odpowiedzialnej roli nauczycieli, wychowawców i katechetów. Z racji tego, że jestem nauczycielem, na nowo zgłębiałam istotę swojego powołania.
Następnego dnia udaliśmy się na Campus Misericordiae - Pole Miłosierdzia w Brzegach. Szliśmy pieszo ok. 12 km w barwnym korowodzie roześmianych, rozśpiewanych i rozmodlonych, młodych ludzi, którzy przybyli do Krakowa prawie ze wszystkich kontynentów świata (oprócz Antarktydy). Po drodze spotykaliśmy życzliwych mieszkańców, którzy częstowali wodą a także przygotowali dla pielgrzymów chłodzące natryski – temp. powietrza dochodziła do 30oC. Po południu dotarliśmy na miejsce. Wysłuchaliśmy katechez i świadectw młodych ludzi, a następnie trwaliśmy w skupieniu na modlitwie. Szczególnie poruszające było świadectwo młodej dziewczyny z Syrii, która opowiadała o tym, jak bardzo dumna jest z tego, że może cieszyć się swoją wiarą podczas pobytu w Polsce. W swoim kraju przepełniona jest niepewnością co do tego czy przeżyje kolejny dzień, czy po powrocie z Polski ujrzy jeszcze swoją rodzinę. Uczestniczyliśmy także w wieczornym koncercie uwielbienia Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Niesamowite jak młodzi ludzie z całego świata potrafią jednoczyć się w modlitwie, wziąć się za ręce i modlić się do tego samego Boga. W Brzegach spędziliśmy noc „pod chmurką” oczekując na Mszę Św. Noc ta była inna niż wszystkie – śpiewom i radości wręcz nie było końca. Nie liczyły się bariery językowe, kulturowe czy pochodzenie. Dostrzegliśmy jak wiele co niektórzy poświęcili, żeby móc tu przybyć nawet z najbiedniejszych zakątków świata – dla nas to prawdziwa lekcja pokory. Poza tym ponad 2 mln ludzi w jednym miejscu i żadnej przemocy, rozbojów –łączyła nas wiara, modlitwa i wspólne wyczekiwanie na moment kulminacyjny,czyli Mszę Rozesłania, której przewodniczył papież Franciszek. Wcześnie rano zaś odśpiewane zostały Godzinki ku czci NMP.
Nocowaliśmy obok pielgrzymów z Brazylii i Francji. Z tymi pierwszymi długo rozmawialiśmy. Okazało się, że przybyli z księdzem, który niegdyś przez 16 lat posługiwał w Polsce nieopodal Suwalszczyzny. Obecnie jest rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Rio de Janeiro w Brazylii. Długo rozmawialiśmy z nim o naszych życiowych powołaniach, co na pewno na długo zostanie w naszej pamięci. Udzielił nam też swojego błogosławieństwa na naszą małżeńską, życiową drogę.
Na Mszy Rozesłania odnowiliśmy przyrzeczenia chrzcielne. Widzialnym znakiem były białe szarfy z symbolem Chrystusa, na których umieszczaliśmy datę swojego chrztu. Jako, że tej daty nie znałam, zadzwoniłam do swoich rodziców. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że zostałam ochrzczona 14 października a więc w Dzień Edukacji Narodowej.
Przez cały czas trwania na ŚDM Pan Bóg nad nami czuwał. Podarował nam piękną pogodę oraz postawił na naszej drodze dobrych ludzi –począwszy od gospodarzy, u których gościliśmy, przez mieszkańców, przy domach których przechodziliśmy, pielgrzymów–sąsiadów z Brazylii i nie tylko, aż po naszych księży z parafii Myszyniec, którzy umożliwili nam wyjazd na ŚDM.
Bóg obdarzył nas pięknym czasem obfitującym w wiele łask oraz niespodzianek. W niedzielę dzięki specjalnemu zaproszeniu mieszkańców Koniny nie udaliśmy się bezpośrednio na Kurpie. Przenocowaliśmy u nich jeszcze jedną noc spędzając miły wieczór z naszymi gospodarzami. Następnego dnia po Mszy Św. w ich intencji udaliśmy się na pielgrzymkę. Odwiedziliśmy Łagiewniki, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, Centrum Jana Pawła II i Częstochowę. W Łagiewnikach spotkała nas kolejna niespodzianka. Właśnie odjeżdżały samochody, którymi poruszał się papież Franciszek. Oprócz tego, że mogliśmy zrobić zdjęcia obok nich, to życzliwy kierowca tuż przed odjazdem pozwolił wejść mi do środka auta.
Zarówno ja, jak i mój mąż nigdy nie zapomnimy tego niezwykłego czasu jakimi były ŚDM. Dzięki nauczaniu papieża Franciszka, jego apelu o bycie aktywnym, „nieszufladkowaniu” swojego życia, budowaniu mostów a nie stawianiu murów, wróciliśmy zupełnie inni, uskrzydleni.
Milena i Bogdan Nalewajk