Adwent znaczy „przyjście”. Kościół mówi o przyjściu Chrystusa na trzy sposoby: o Jego przyjściu w chwilki narodzin, o przyjściu Chrystusa do naszego wnętrza dzisiaj i o Jego przyjściu w chwale na końcu czasów. W Adwencie świętujemy przybycie Jezusa Chrystusa do nas.
Potrzeba postawy osobistego „oczekiwania”. Oczekiwanie jest postawą pełną napięcia. Oczekiwanie rodzi w człowieku zdrowe napięcie. Kto czeka, nie nudzi się. Zwraca się w kierunku celu oczekiwania. Celem oczekiwania jest święto. Jednak nie oczekujemy tylko my, także Bóg czeka na nas. Czeka, aż sami otworzymy się na życie i miłość. Oczekiwać znaczy też: rozglądać się wokół siebie, czy ktoś nie nadchodzi, dostrzegać wszystko, co zbliża się do nas. To także: uważać na coś, pielęgnować coś. Oczekiwanie powoduje w nas dwa stany: dalekosiężność spojrzenia i uwrażliwienie na to, co w danej chwili przeżywamy, na człowieka, z którym teraz rozmawiamy. Oczekiwanie otwiera serce. Kiedy oczekuję, odczuwam, że sam sobie nie wystarczam.
Wiele osób nie potrafi oczekiwać. Niektórzy nieprzerwanie świętują Boże Narodzenie, zamiast wypatrywać i w oczekiwaniu kierować serce ku tajemnicom Bożego Narodzenia. Trzeba uczyć się nie zaspokajania natychmiast swoich zachcianek, gdy one się pojawiają. Gdy realizujemy natychmiast to, co chcemy, możemy stać się ludźmi całkowicie uzależnionymi od każdej potrzeby. Oczekiwanie czyni nas wewnętrznie wolnymi. Oczekiwanie otwiera serce. Uczy pokornego wyglądania na spełnienie się naszej najgłębszej tęsknoty. Oczekiwanie sprawia, że nie zadowalamy się czymkolwiek, ale chcemy tego, co naprawdę istotne. Człowiek staje się taki, jakie są jego oczekiwania. One mogą go zacieśniać. Gdy nikt niczego od mnie nie oczekuje, czuję się niepotrzebny. Okres Adwentu zaprasza nas, byśmy poszerzyli w oczekiwaniu swoje serca i wznieśli się wysoko jako ci oczekiwani. Posiadamy swoją wartość. Wielu czeka na nas. Bóg czeka na to, abym żył prawdziwe.
Adwent to czas tęsknoty. Tęsknota to umiłowane pożądanie tego, co do głębi wypełnia nasze serce i co może nas zadowolić. Tęsknota zawsze jest związana z miłością, z sercem, które rozszerza się przez tęsknotę. Dla św. Augustyna tęsknota jest podstawowym odczuciem człowieka. Człowiek jest jedyną istotą, która na ziemi tęskni za Bogiem. Kto stłumi swoje tęsknoty staje się człowiekiem pożądliwym. Żądza to zawsze stłumiona tęsknota. Adwent powinien być czasem ponownej przemiany naszych żądz w tęsknotę. Żądze, to wewnętrzne uzależnienia człowieka. Problemem jest wówczas to, że nie potrafimy żyć bez określonego zachowania, czy określonej rzeczy. Nasze ludzkie pożądanie zawsze wykracza poza to, co codzienne i banalne. W ostateczności jest to tęsknota za domem, poczuciem bezpieczeństwa, za utraconym Rajem.
Ludzka tęsknota ma pozytywne działanie. Powstrzymuje nas ona od tego, by życie nie wypełniać przesadnie oczekiwaniami i nie przytłaczać innych ludzi naszymi życzeniami. Tęsknota uwalnia mnie od uwięzienia przez ten świat. Każe mi w jakimś stopniu już teraz uczestniczyć w życiu innego świata. Trzeba nauczyć się tego, że żaden człowiek nie może spełnić mojej najgłębszej tęsknoty. Dzięki temu mogę patrzeć na innych jako człowiek wewnętrznie wolny przez to, że nie wtłaczam ich w moje stałe ramy zbyt wysokich oczekiwań. Tęsknota umożliwia mi także wychodzenie bez uprzedzeń naprzeciw innym. W taki sposób mogę cieszyć się spotkaniem z drugą osobą.
Jeden z pisarzy użył następującego sformułowania: „Jeśli chcesz zbudować statek, naucz ludzi tęsknoty za odległymi morzami”. Jeśli chcesz kogoś nauczyć się modlić, naucz go tęsknoty za Bogiem. W tęsknocie znajduje się siła, która uzdalnia człowieka, aby skutecznie pomijał w swoim życiu to, co jest utopią. Tęsknota zmusiła ludzi średniowiecza do budowy wysokich katedr. Sztuka budowania żyła dzięki tęsknocie. Muzyka żyje dzięki tęsknocie człowieka. Tęsknota zatem otwiera człowiekowi okno na niebo. Sztuka jest objawieniem wieczności, jest wyrazem tęsknoty za czymś zupełnie odmiennym. Tęsknota ma moc, otwiera ciasny, ludzki świat, otwiera horyzonty. Ona nie pozwala wpadać w popłoch, gdy wydarzenia życia są dramatyczne; ustawia człowieka na śladach nadziei. W okresie Adwentu winniśmy pytać o swoją najgłębszą tęsknotę. Gdy ją spotkam i będę w niej trwał, moje serce powiększy się, poczuję się wolny. Potrzeba zaufać tęsknocie za prawdziwym życiem i autentyczną miłością, za wiernością, niebem i Bogiem.
Budzenie się należy do Adwentu. Możemy przyjąć Boże nadejście, gdy wstaniemy ze snu. Adwent nie jest ucieczką w piękne fantazje, lecz budzeniem się do rzeczywistości. Właściwą rzeczywistością jest Bóg. Ponieważ śpimy i błądzimy w jakichś wyobrażeniach o życiu, nie przyjmujemy Boga naprawdę, to znaczy tak, jak On przychodzi do nas. W Adwencie nie chodzi jednak tylko o budzenie się, lecz przede wszystkim o czuwanie. To jest postawa zasadnicza w tym okresie. Ktoś, kto czuwa, każdą chwilę stara się przeżywać świadomie, cały jest obecny. Do czujności należy trzeźwość. Czujnym jest ten, kto siebie nie usypia: tabletkami, nadmiernym mówieniem, narzekaniem, nadmiernym jedzeniem, bawieniem się życiem. W Adwencie wielu ludzi usypia z powodu nadmiernej zapobiegliwości.
Artykuł z: profeto.pl